Artykuły

Ty też możesz zostać Mistrzem Miłości

Był taki okres w moim życiu, że zachwyciłam się energią reiki. Gdy tylko zrobiłam pierwszy stopień, czułam się taka szczęśliwa i natychmiast chciałam wszystkich obdarzać tą uzdrawiającą energią, nawet gdy nie bardzo tego pragnęli. Moja nadgorliwość w końcu osłabła i zrozumiałam, że do niczego nie można nikogo przymuszać. Potem zrobiłam drugi stopień a potem specjalistyczny i pracowałam z tą inteligentną energią, pomagając głównie innym. Sobie również, ale w mniejszym stopniu, ponieważ moja uwaga była skupiona głównie na pomaganiu innym. Energia reiki jest też boska i „popychała” mnie do podejmowania nowych wezwań, do dalszego rozwoju. Posłuchałam tego głosu i postanowiłam pójść dalej. Zrozumiałam, że teraz jest czas skoncentrować się na sobie, bo inaczej mnie nie będzie- wypalę się i będę pusta. Wtedy przyszła do mnie Wielka Obecność JAM JEST. To spotkanie z Bogiem, który jest we mnie, który jest wszędzie, który jest Miłością, Światłem, sprawiło, że zapragnęłam być Mistrzem Miłości. Inni moi znajomi inicjowali się na Mistrzów Reiki – ja nie – ja nie pragnęłam tego. Czułam, że to nie moja droga.

Przeczytałam wówczas, że aby być Mistrzem Miłości, trzeba dużo, dużo ćwiczyć się w miłości. Podjęłam to wezwanie i nie przestraszyłam się go. Zaczęłam poznawać, co to jest miłość bezwarunkowa a miłość warunkowa. Przyglądałam się sobie i odkrywałam mnóstwo negatywnych wzorców, które nie pozwalały mi kochać siebie bezwarunkowo – w ogóle kochać siebie, lubić siebie. Odkrywałam te negatywne wzorce, traumatyczne zdarzenia, toksyczne przekonania- natrętne, brudne myśli, które nic nie miały wspólnego z miłością bezwarunkową. Jestem matką dwóch synów i przyglądałam się, jak ich kocham bezwarunkowo, jak wybaczam im bezwarunkowo, jak akceptuje ich bezwarunkowo. Te moje obserwacje doprowadziły mnie do ważnych wniosków: ja siebie tak nie traktowałam, jak swoich synów. Dla siebie byłam surowa, oskarżająca, nieczuła i zimna. Nie akceptowałam się wówczas. Zrozumiałam, że tak dalej nie może być. Zrozumiałam, że teraz jest czas, aby przemienić te brudne, nieboskie energie w miłość do samej siebie. Zrozumiałam, że to najwyższy czas, aby być dla siebie bardziej łagodną, czułą, delikatną. Wiedziałam, że teraz mam siebie w pełni zaakceptować, polubić. Tak też zaczęłam robić i ćwiczyłam się, ćwiczyłam się w okazywaniu sobie miłości. Od anielskich sił otrzymywałam pełne wsparcie, wskazówki.

Odezwała się moja intuicja, która uśpiona, czekała na taki moment, że odkryje jej nieocenione skarby, możliwości, jakie ma mi do zaoferowania. Natura również przyszła mi z pomocą. Świat roślin i zwierząt był wtedy moim najlepszym światem. Na łonie natury czułam się najpewniej, najbezpieczniej. Tam odkrywałam siebie, taką jakiej nie znałam wcześniej, a która zawsze we mnie była. Było mi dobrze w tym świecie, z dala od ludzi. Mogłam w pełni siebie wyrażać, być sobą, kochać siebie, podziwiać siebie i wybaczać sobie, że wcześniej byłam okrutna dla siebie. Już wtedy wiedziałam, że trzeba wrócić do ludzi, że trzeba się dzielić mądrością, miłością i pokojem, że trzeba zaistnieć na nowo w świecie, gdzie nie zawsze miłość jest na pierwszym planie. Byłam w pełni świadoma, że przed tym nowym zadaniem nie mogę uciec i to jest mój kolejny stopień rozwoju. Ktoś mi wówczas powiedział, że nie jest łatwo iść przez życie mówiąc o miłości, że to wyświechtane słowo. A ja już wtedy wiedziałam, że to jest też potężna, wszechobecna Energia, że jest ona wszędzie. Tak bardzo zaśmieciliśmy ten cudowny świat brudnymi, myślami, emocjami i czynami, że chwilami nie dostrzegamy jej. Nie bałam się mówić o miłości, pisać o miłości, okazywać ją, bo sama czułam, jak coraz bardziej mnie wypełnia, jak wypełnia moje relacje z ludźmi, świat. Na mojej drodze pojawili się wspaniali ludzie- Pielgrzymimi Miłości- Mary i Alan, którzy przyjechali aż z Australii, aby pomóc mi w moim zadaniu, aby utwierdzić mnie, że podążam dobrą drogą. Utwierdzili mnie i dodali odwagi. Od tej pory czułam się pewniej mówiąc ludziom o miłości. A gdy miłość wypełniała mnie jeszcze mocniej, pojawiało się w moim życiu coraz to więcej ludzi, którzy podobnie jak ja, odczuwali ogromną potrzebę wypełnienia się miłością, ćwiczenia się w miłości. Oni też podążali i podążają drogą miłości. Oni też ćwiczą się w miłości, aby być Mistrzami Miłości- oni już są, tak jak ja, Mistrzami Miłości, bo są stworzeni, jak my wszyscy z Miłości, dla Miłości i poprzez Miłość.