Transformacja lęku w miłość
Za nami dwa warsztaty poświęcone transformacji lęku w miłość. Dużo się działo w czasie warsztatów i po warsztatach w duszach, umysłach i w ciałach wszystkich uczestników warsztatów.
W grudniowych warsztatach ruszyliśmy ten temat i zaczęła się transformacja, transmutacja już w trakcie trwania warsztatów. Nastąpiła pełna mobilizacja w uczestnikach, aby jak najwięcej przepracować, aby się nie rozpraszać i całkowicie skupić się na pracy z sobą samym.
Poprzez pracę, z osobistą Mandalą, z Mandalą Doskonałości, spalać te niedoskonałości, lęki, deformacje, ich przyczyny i pierwotne źródło tych lęków, ograniczeń, przekonań. Uczestnicy doświadczali bardzo wysokich częstotliwości i trzeba było robić krótkie przerwy, aby stopniowo oswajać się z tak dużymi wibracjami.
Po każdej sesji następowała radość wspólnej zabawy, bo i powody były ku temu. Jedna uczestniczek warsztatów, Ewunia, miała urodziny w pierwszym dniu warsztatów i był tort niespodzianka od ukochanego męża Krzysia i córki Karoliny i drugi od samej solenizantki. Odczuwaliśmy słodycz miłości i słodycz tortów i cudowną radość wspólnej pracy, wspólnego świętowania.
Pod koniec drugiego dnia, po bardzo pracowitym dniu, wspólnie przygotowaliśmy kolacje wigilijną, bo święta były już tuż, tuż. Cudowna, rodzinna atmosfera, wzruszające chwile, przepełnione miłością bezwarunkową, a za oknem piękna biel śniegu i śpiew kolendy. A po wieczerzy nocny spacer po zasypanym śniegiem parku.
Cisza, spokój, czystość naszych serc, radość i wdzięczność wspólnego przebywania, wspólnej pracy, świętowania, która nas magicznie przemieniała, odczarowała i otwierała na odkrywanie wspaniałości, dobroci, piękna Boskości w nas. A to wszystko jest Miłością, Boską Energią.
Tak było w grudniu, a lutowe warsztaty zaskoczyły nas Nie odbyły się w naszym ukochanym domku, w którym od wielu, wielu lat odbywały się, ponieważ został on wcześniej troszkę „potraktowany” przez ogień. Wiemy, że tak miało być, że kolejny domek należało oczyścić , wypełnić Światłem i Miłością. Jesteśmy elastyczni i otwarci na zmiany, które zawsze są dobre, jeśli ich się nie boimy i nie tworzymy czarnych scenariuszy.
Już na samym początku spotkała nas miła niespodzianka. Otrzymaliśmy piękny prezent od jednej wspaniałej Świetlistej Istoty – uczestniczki poprzednich warsztatów Jannetki. To trzy, kolorowe obrazy – mandale, bardzo energetyczne, które wzmacniały energię domku, w którym przebywaliśmy, a także naszą. Fioletowe, złote i czerwone mandale pomagały nam w naszej kolejnej transformacji.
Przez lata wmawiano ludziom ich grzech, potem nazwano je lękami, a tak naprawdę są one błędami, które my ludzie popełniamy czasami świadomie, a najczęściej nieświadomie, ucząc się żyć tu na Ziemi. Uczymy się żyć w miłości, zdrowiu, radości, bogactwie ale nie od razu nam to wychodzi. Czasami kręcimy się w kółko popełniając te same błędy, bo nie znamy innego, lepszego wzorca życia, postępowania, niż ten, jaki wynieśliśmy z rodzinnego domu, szkoły, środowiska.
Jesteśmy w Drodze do powrotu do Światła, do Miłości, za którymi nieświadomie lub świadomie bardzo tęsknimy. Czasami błądzimy i jak to w podróży popełniamy błędy, myślami, słowami i czynami. Poprawiamy się, przepraszamy, wybaczamy i idziemy dalej i wzrastamy. Jedni szybciej inni wolniej. A kiedy stajemy się świadomi swoich błędów, gdy stajemy się świadomi naszych lęków, wtedy możemy dużo szybciej przetransformować je Fioletowym Płomieniem, spalić je, spalić ich przyczyny, źródło i zbędne twory (choroby, braki, nienawiść, kompleksy itd.).
Z pomocą przychodzi nam Energia Miłości, która daje nam nowe Życie, nową Boską Energie, potężną Moc, Boską Mądrość, Łagodność i przypomina nam, że tak naprawdę jesteśmy Miłością, będąc dziećmi Miłości, z której wyszliśmy, aby tworzyć Boski porządek na Ziemi. To Czas, aby Ocean Boskiej Miłości, który jest w naszych Boskich wnętrzach wyzwolić z siebie, wypełnić się nim i promieniować nim i obdarowywać Świat, a kiedy to czynimy to przemieniamy siebie i Ziemie.
JAM JEST Oceanem Boskiej Miłości, który teraz w tym momencie wypełnia mnie całkowicie, bezwarunkowo, wypełnia cały mój umysł, całą moją podświadomość, całą moją świadomość, moje DNA, całe moje ciało fizyczne, eteryczne, emocjonalne, mentalne i duchowe pomimo wszelkich pozorów i oporów w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości i na wszystkich liniach czasowych, przemieniając każdy lęk, nieczystość, niedoskonałość w Miłość, czystość i doskonałość Boga.
Moc Boskiej Miłości jest ogromna i ludzki umysł nie jest w stanie na ten moment jej pojąć, ale dlaczego nie korzystać z jej mocy, tak, jak korzystamy z Mocy Słońca, nie zastanawiając się, jak ono działa. Korzystajmy z tej Mocy, pomagajmy sobie samym i swoim ukochanym i tym, którzy są naszymi surowymi nauczycielami, trenerami, pomagajmy Ziemi i wszystkim stworzeniom, które potrzebują Miłości, bo bez niej umierają, usychają.
Trzy dni lutowych warsztatów w Kostrzycy były wypełnione intensywną, bardzo owocną i w bardzo wysokich częstotliwościach pracą. Nasze ciała i te fizyczne i subtelne rozrzedzały się, jaśniały, stawały się lżejsze, tak, jak nasze umysły, a dusze radowały się powrotem do Światła, do Miłości.
Chojnów, 23 lutego 2019 Antonina K. Hoszowska