Artykuły

W energii gruszy

Za moim oknem budzi się ze snu wysmukła grusza. Na gołych gałązkach pojawiły się liczne, różowe pąki. Uwielbiam patrzeć, jak budzą się one ze snu zimowego, jak stopniowo rozchylają swoje płatki…

Początkowo nieśmiało, a później, gdy tylko poczują ciepło promieni słonecznych, błyskawicznie otworzą się, aby czarować swoim pięknem.

To wyjątkowy czas – czas narodzin nowego życia, nowych pragnień, nowych planów.

Grusza zagląda do mnie przez okno i ponagla mnie. Zachęca mnie swoimi brzemiennymi gałązkami, abym się nie ociągała, tylko śmiało i odważnie wzięła się za realizację swoich planów, tak jak ona.

Obiecuje mi, ze będzie mnie wspierać swoją energią, dzielić się swoją mądrością. Wierzę jej, bo już od kilku lat to robi, wysyłając mi energie harmonii, równowagi, akceptacji.

Pomagała mi zaakceptować siebie bezwarunkowo, pomagała mi osiągnąć spokój w sobie, zaprzyjaźnić się z sobą samą. Dzięki jej pomocy odkryłam w sobie przyjaciela, drugą połówkę siebie samej i zaprzyjaźniłam się z nią, zjednoczyłam się świadomie z nią.

Kiedy we mnie nastała równowaga, pokój, miłość, to te energie popłynęły na zewnątrz do moich relacji z otoczeniem, przyjaciółmi, sąsiadami.

Ta pokojowość, przyjacielskość, równowaga jest nam bardzo potrzebna w każdych warunkach. Wówczas nie wchodzimy w stresujące sytuacje, mamy dystans do wielu spraw. Jasność i spokój naszego umysłu pozwala nam podejmować mądre decyzje i co niezwykle ważne, stwarzamy wokół siebie przestrzenie pokoju, harmonii, akceptacji, gdziekolwiek jesteśmy.

Możemy to zjawisko zaobserwować, kiedy urlopowicze wracają z ”wczasów pod gruszą”. Są wyciszeni i zrównoważeni.

Korzystajmy z wspaniałej energii gruszy, zachwycajmy się jej pięknymi kwiatami i poprośmy ją o podzielenie się z nami swoją energią i oczywiście podziękujmy za nią.

Warto też spożywać jej smaczne owoce, bo zawierają pewne ilości jodu, który potrzebny jest przy zaburzeniach tarczycy.

31 marca 2015                                                                              Antonina K. Hoszowska