Artykuły

Uwolnić Światło

Pięć lat temu wybrałam się po raz pierwszy w Pieniny. Była to moja również pierwsza, samodzielna podróż samochodem na tak daleką trasę – 600 km. To było nie lada wezwanie dla mnie, jak na tamten czas. Byłam kierowcą i jednocześnie pilotem. Kiedy przekraczałam swoje iluzoryczne ograniczenia cieszyłam się, jak małe dziecko. Odkrywałam, że potrafię doskonale radzić sobie, w każdych warunkach. Nie istniały dla mnie żadne przeszkody. Krok po kroku uwalniałam się od obaw, lęków.

Obraz postaci ludzkiej trzymającej kwiatWejście na tratwę flisaka na Dunajcu, poprzedzone dreszczykiem lęku, przemieniło się w cudowną, wesołą podróż po niezwykłej Krainie Trzech Koron. Zniknął lęk, kiedy stanęłam na szczycie góry, tuż obok sosny znanej z widokówek przedstawiającej Przełom Dunajca. Moje serce radowało się. Moja dusza śpiewała. Cieszyłam się, że jestem w tak cudownych miejscach, że moje oczy oglądają tak wspaniałe krajobrazy. Czułam, jak wypełnia mnie bezgraniczne szczęście, jak emanuję na zewnątrz tymi cudownymi energiami. Zasypiałam pełna pokoju, dziecięcej ufności, beztroski. A w nocy pojawiały się różne sny. W jednym z nich pokazano mi moje nowe zadanie do wykonania. Zobaczyłam pojedyncze kabiny, takie jak niegdyś stawiano na plaży, aby można było się tam przebrać w strój kąpielowy. Stały rzędem, jedna obok drugiej. W nich zobaczyłam ludzi, którzy mieli w sobie światło. Złote światło rozświetlało ich.

Obraz kobiety otoczonej tęczową aurąCieszyli się tym światłem. Każdy z nich był zamknięty w swojej kabinie i nie wiedział, że obok niego, w drugiej kabinie jest też rozświetlony człowiek. Bali się wyjść z kabin. Obawiali się, że poczują się niepewnie, gdy wyjdą z tym światłem na zewnątrz. Nie mieli odwagi, aby to uczynić. Jednocześnie bardzo pragnęli już wyjść, bo było już im za ciasno i nie chcieli być dłużej sami w zamknięciu. W pewnym momencie przekazano mi, że mam otworzyć te kabiny i połączyć tych wszystkich ludzi. Zapytano się mnie, czy to uczynię. Czy podejmę się tego zadania? Dano mi prawo wyboru. To miała być moja dobrowolna decyzja.

Powiedziałam: tak, choć nie wiedziałam, jak to mam uczynić.

Byłam trochę onieśmielona, przestraszona. Gdy tylko wyraziłam zgodę, ujrzałam siebie, jak otwieram te kabiny z zewnątrz, jak podaję rozświetlonym ludziom ręce a oni podają je następnym, jak tworzymy razem koło. Zobaczyłam, jak w tym kole wszystkie pojedyncze światła, łączą się w jedno, wielkie Światło, w jeden, wielki Blask Światła. Nie widać ludzi tylko jedno wielkie Światło.